Święto kobiet pretekstem do rozmowy o matkach, żonach, córkach w obronie kobiecej godności i wolności

Z Ewą Trzcińską, tłumaczką książki Silvy GentiliniMrówki nie mają skrzydeł” (włoski tytuł „Le formiche non hanno le ali”) rozmawia Karolina Quarta

Dzień Kobiet, który po raz pierwszy obchodzony był 28 lutego 1909 po zamieszkach i strajkach w Nowym Jorku,  jest obecnie oficjalnym świętem w wielu krajach na całym świecie. Mężczyźni wręczają wtedy znajomym kobietom – matkom, żonom, partnerkom, koleżankom kwiaty i drobne podarunki. W niektórych krajach (jak Rumunia) dzień ten jest równoważny z dniem matki, podczas którego dzieci ofiarują drobne prezenty swoim matkom i babciom. We Włoszech kobiety obdarowywane są gałązkami akacji srebrzystej, czyli popularnie zwanej mimozą. Międzynarodowy Dzień Kobiet. Dla nas będzie on też pretekstem do porozmawiania o książce, którą właśnie ukazała się w Polsce w Pani tłumaczeniu, chodzi mi o „Mrówki nie mają skrzydeł” autorstwa Silvy Gentilini, wydanej przez Fame Art

Bardzo dziękuję za zaproszenie do rozmowy, szczególnie 8 marca. To niesamowita książka, którą powinien przeczytać właściwie każdy. Silva Gentilini rozlicza się w niej ze swojej przeszłości; bardzo sugestywnie, czasem brutalnie, przedstawia rodzaje bólu, jakiego doświadczyła. To książka, która pokazuje codzienne okrucieństwa w normalnej z pozoru rodzinie, ale także potrzebę wolności. Natalia Moskal, szefowa wydawnictwa Fame Art poprosiła mnie o przeczytanie książki w wersji włoskiej i o moją opinię, czy powinno się ją wydać w Polsce. Po przeczytaniu nie miałam wątpliwości – to pozycja obowiązkowa na naszym rynku. Bardzo trudno było mi zabrać się za jej tłumaczenie… Tutaj chciałabym skorzystać z okazji i podziękować wszystkim, których praca złożyła się na efekt końcowy, tu wymienię choćby Natalię Moskal za decyzję wydania i Sławomira Apel za redakcję i cenne uwagi. Każda strona, każde zdanie to z jednej strony wołanie o pomoc a z drugiej pokaz siły w bezsilności. Jak dobrać słowa, aby oddać świat widziany oczyma Emmy, jednej z dwóch bohaterek książki? – to pytanie towarzyszyło mi cały czas podczas tłumaczenia. Poszczególne fragmenty podsyłałam do moich przyjaciółek, pokazywałam mojej córce sprawdzając jakie na nich wywierają wrażenie. 

Aleksandra Zbroja, autorka książki Mireczek. Patoopowieść o moim ojcu napisała o książce:

Opowieść o biegu historii, który zastawia na kobiety sidła. O mężczyznach objaśniających świat pięścią oraz kopniakami aż do wybitych zębów. O domowym końcu świata. O wielkiej bezradności i jeszcze większej sile, by wywinąć się z jej sideł. O poniżeniu. O rodzinie. Silva Gentilini znajduje słowa na coś, co przez lata wymykało się językowi. Precyzyjnie rekonstruuje mechanizm przemocy domowej. Każda kolejna strona trafia w punkt, podchodzi do gardła, otwiera oczy.

Nie kontaktowałam się z autorką, nie szukałam informacji o niej, dopóki nie oddałam tłumaczenia. Dopiero po zakończeniu prac nad książką zaczęłam zbierać informacje o Silvi i porozmawiałyśmy. Jest to niezwykła osoba, którą mam nadzieję będę mogła przedstawić na wielu spotkaniach. Jedno z pierwszych pytań, jakie jej zadałam a z którym nosiłam się od początku tłumaczenia dotyczyło tego, jak zdobyła się na napisanie tak osobistej książki (jest tam nawet scena jej gwałtu przez ojca i narodziny synka, szybko oddanego innej rodzinie) podczas gdy sama mieszka kilka kilometrów od rodziny swojego ojca. Bała się ich reakcji, przez dwa lata nikt się do niej nie odzywał. Nagle telefon od 20-letniego kuzyna i słowa: „Uratowałaś mi życie twoją książką. Dzięki niej zrozumiałem, że mam dwubiegunówkę. Leczę się, żyję mimo kilku wcześniejszych prób samobójczych. Dziękuję”. Wniosek – trzeba mówić, pokazywać, nie zamiatać pod dywan…  

Natalia “Nishka” Tur, socjolożka napisała: „Czytałam tę książkę z zapartym tchem, choć dominującym uczuciem była złość. Chciałam móc, niczym heroska, wkroczyć do świata głównych bohaterek i uratować je przed nikczemnością otoczenia. Jednocześnie podziwiałam ich siłę i determinację do walki o życie. Świetna, choć pełna grozy, fabuła. Żałowałam końca tej historii, będzie mi jej brakowało.”

Tłumacząc miałam wiele uczuć, w tym oczywiście i złość, połączona z bezradnością czy koniecznością chronienia. Bałam się też, czy zdołam poprzez dobierane przeze mnie słowa oddać charakter książki, przekazać paraliżujący strach, grę w pozory. Szczególnie trudne były też sceny opisujące problemy psychiatryczne, tu pomocą służyła mi doktor Anna Bortkiewicz, której bardzo dziękuję. Mrówki nie mają skrzydeł to książka, której nie czyta się tak sobie, to książka, która u każdego budzi emocje, zmusza do przemyśleń. W jakim stopniu my sami odpowiadamy za swoje życie a w jakim stopniu nasze otoczenie, nasz dom i najbliżsi? Jak trudno wyzwolić się z poczucia winy doskonale wie wiele kobiet, które chciały być jak kilkuletnia Emma najgrzeczniejszą dziewczynką, bo wtedy tatuś nie będzie się gniewał czy idealną żoną, podającą parujący obiad w momencie wejścia pana domu z pracy, mając nadzieję, że jego dzień nie był tak zły, że każda zupa będzie za słona. Dopiero konfrontacja z innymi pokazuje, że może być inaczej, że tatuś może z uśmiechem na twarzy odpowiedzieć odrobine kapryszącej córce i zabrać ją na lody, że po powrocie z pracy nie trzeba się go bać i zachowywać bezszmerowo, aby nie utracić kolejnego zęba czy uniknąć wybitego palca.

Renata Kim, dziennikarka radiowa i prasowa: Wstrząsająca, uniwersalna opowieść o kobiecym losie. Bardzo boli czytanie o życiu, w którym zawsze jest jakiś On: ojciec, mąż czy lekarz, który katuje, gwałci, wykorzystuje albo oszukuje. Boli też uświadomienie sobie, że nam, kobietom, zbyt często brakuje siły, by bronić się nawzajem przed przemocą. Że odwracamy wzrok, wolimy udawać, że nic się nie dzieje.

Dziś jesteśmy w trochę innej sytuacji. Wiele kobiet jest niezależnych finansowo, nie chce już udawać i żyć w strachu. Jednak ciągle jest społeczne przyzwolenie, szczególnie w niektórych grupach społecznych, że brudy pierze się w domu. Głośne nie – dla jakiejkolwiek formy przemocy – musi być powtarzane, dopóki będzie taka potrzeba. Nie odwracajmy wzroku, reagujmy, wspierajmy, ale i wychowujmy nasze dzieci, w tym oczywiście chłopców w poszanowaniu drugiego człowieka. Długa jeszcze droga przed nami, matkami, żonami, babciami… Kobiety żyjące w sidłach partnerów, którzy objaśniają im świat pięścią oraz kopniakami aż do wybitych zębów muszą wiedzieć, że mogą mówić i uciec z domowego piekła. To nie one są winne, nawet jak przysłowiowa zupa jest za słona. To nie one mają się wstydzić i zastanawiać, co sobie pomyślą sąsiedzi. Silva Gentilini precyzyjnie pokazuje mechanizm przemocy domowej. Trzeba tylko szeroko otworzyć oczy i nie bać się społecznego wykluczenia.

W wywiadzie udzielonym Klaudii Kolasa, edziecko.pl autorka mówi: Chociaż bardzo trudno było mi o tym pisać, chciałam opowiedzieć tę historię, bo czułam się przygnieciona. Nie godzę się z losem deptanej mróweczki. Nie jestem winna tego, że ojciec nas krzywdził. Z każdą kolejną stroną otwierała się we mnie jakaś rana, ale pisanie było jak plaster, który może je zalepić. Jak autoterapia. Później zdałam sobie sprawę, że to nie tylko moja historia.

To niegodzenie się na bycie zdeptaną, poniżoną mrówkę pozwoliło jej i mam nadzieję wielu innym kobietom na odbudowywanie samych siebie, na szukanie dróg i dróżek wyjścia z zamkniętego kręgu przemocy domowej.  Po wydaniu książki autorka była zapraszana do szkół na spotkania autorskie. Spotykała się z tak wielkim odzewem ośmielonych jej przykładem uczennic, które do tej pory ze wstydem niosły swój krzyż ofiary. Kobiety boją się i wstydzą, jakby to one były winne dysfunkcyjnej rodzinie.  Marzy mi się wiele spotkań z autorką w polskich i włoskich szkołach, bibliotekach, klubach aby pokazać problem i sposoby radzenia sobie w takich sytuacjach.

Cytując dalej Silvę : „Chciałam powiedzieć ludziom, którzy padli ofiarą przemocy, że nigdy nie jest za późno, aby się „odrodzić”, odbudować siebie”. Kobiety mają moc? Potrafimy poradzić sobie nawet najtrudniejszymi przeżyciami, emocjami i wydarzeniami. „Mrówki nie mają skrzydeł” to zaproszenie do wnikliwej obserwacji siebie i najbliższego otoczenia oraz reagowania w sytuacjach najtrudniejszych…

Odwołajmy się do słów samej autorki: „Kobiety muszą zrozumieć, że są uparte, twarde i zdolne do tego, by wydobyć z siebie siłę i odwagę, które drzemią w każdej z nas”. Tej odwagi, determinacji w walce o swoje życie chciałabym życzyć każdej nie tylko z okazji 8 marca, ale każdego dnia.

Bardzo dziękuję za rozmowę. Oczywiście, prosimy o informację o spotkaniach autorskich, które udostępnimy na naszych łamach. Więcej informacji tak o samej autorce jak i tłumaczce między innymi w linkach: Radio Kraków

Silva Gentilini | Mrówki nie mają skrzydeł | #PrologLive – YouTube

Lata temu porzuciła dziecko. “Nie chciałam zajść ponownie w ciążę. Chciałam odnaleźć syna” (edziecko.pl)

Mrówki nie mają skrzydeł. Debiut włoskiej autorki Silvy Gentilini (wysokieobcasy.pl)

Silva Gentilini, Mrówki nie mają skrzydeł – Lente (lente-magazyn.com)

Mrówki nie mają skrzydeł – Herbooks

Mrówki nie mają skrzydeł

Autorka: Silva Gentilini  Tłumaczenie: Ewa Trzcińska  Wydawnictwo: Fame Art Rok wydania: 2022  Ilość stron: 240

Z Ewą Trzcińską rozmawiała Karolina Quarta